W Kurytybie rządzą Polacy. Jest Lasek Jana Pawła II, jest polski skansen i Pani Danusia, która temu wszystkiemu dowodzi. Pani Danusia przyjęła nas ciepło, opowiedziała nam swoją brazylijską historię i jeszcze wyposażyła w pierniczki na drogę. Na odchodne wstąpiliśmy jeszcze na ruskie pierogi w Restauracji Krakowiak i zaczęliśmy zwiedzać już nie polską część miasta. Na początek muzeum Oscara Niemeyera z niesamowitą wystawą prac Abrahama Palatnika. Polliana i Diego, u których się zatrzymaliśmy polecili nam jeszcze uniwersytet otwarty. Trzeba przyznać, że bardzo magiczne miejsce. Ukryte wśród zieleni, z jednej strony odcięte od świata pionową skałą, u stóp której jest małe jeziorko. Sam uniwersytet to drewniana konstrukcja, gdzie na spirali poumieszczane są niewielkie sale wykładowe.
Więcej na >>> www.pocztowkizpodrozy.pl