W końcu są! Nie na zdjęciu i nie przez skajpa, tylko we własnych osobach, na żywo, choć lekko osłabieni po wielogodzinnym locie! Po prawie półtora roku niewidzenia odwiedza nas moja siostra Bogusia z mężem Adrianem. To nie wszystko jednak bo z nimi jedzie cenny ładunek – wałówka z Polski. I to nie jakieś byle co, tylko kiełbaska suszona i polędwiczka, śledziki i ogórki kiszone oraz chleb, który po zapakowaniu próżniowo przyjął dziwaczną zakalcowatą formę. Nic nas jednak nie zraża, wyssało powietrze, ale została sama chlebowa esencja!
więcej na www.pocztowkizpodrozy.pl