W Pokharze zrobiliśmy sobie w końcu relaks. Przede wszystkim dogodziliśmy sobie kulinarnie. Po trzech tygodniach monotonnego jedzenia poszliśmy na całość. Rybka, ziemniaczki i Everest na dokładkę. No, ale ileż można odpoczywać. Następnego dnia wdrapaliśmy się oczywiście do Stupy Światowego Pokoju, żeby popatrzeć na Pokharę z góry. Stąd powinny być też widoczne ośnieżone szyty, ale najwidoczniej napatrzyliśmy się już na nie wystarczająco i ostatnie zerknięcie nie było nam dane. Pozostał nam już tylko powrót do Katmandu i wylot w siną dal…
więcej na stronie: www.pocztowkizpodrozy.pl
Zapraszamy!