Niby fajnie byłoby zostać w Brazylii na mundial i popatrzeć z bliska jak to się odbywa w kraju, gdzie futbol to świętość, ale w praktyce oznacza to tłum ludzi i drożyznę. Dlatego z Belo Horizonte zarządziliśmy szybki odwrót na południe, żeby jeszcze przed mundialowym najazdem obejrzeć jedne z najsłynniejszych wodospadów świata. A że po drodze mijaliśmy Kurytybę wstąpiliśmy jeszcze raz do Polli i Diego.
Więcej na >>> www.pocztowkizpodrozy.pl