No i w końcu nas wypuścili i rozpoczęliśmy najbardziej monotonny i męczący tydzień naszej podróży, czyli 1500 kilometrów bez żadnych atrakcji za to z zimnem i wiatrem (trochę za wcześnie ucieszyliśmy się ze zmiany pogody). W dodatku wjechaliśmy w najbardziej zatłoczony region Argentyny. Niezależne badania dwóch ośrodków badawczych (jeden ośrodek jechał na rojo drugi na negro) potwierdziły w dwóch niezależnych badaniach prowadzonych na dowolnie wybranych odcinkach pięćdziesięciu kilometrów, że na takim dystansie minęły nas średnio 143 ciężarówki. W praktyce oznacza to średnio 143 ciosy na klatę i kilkaset podbródkowych. Nie będę wspominać o ciężarówkach wyprzedzających, które dosłownie przytulały się do nas z prędkością 100 km/h. Tylu środkowych palców co w tym tygodniu nie pokazałam w całym swoim życiu.
Więcej na www.pocztowkizpodrozy.pl