Widać, że wakacje w Chile się skończyły, bo ostatnio spotykamy tyko obcokrajowców. Zajeżdżamy na kemping w Coyhaique, a ten pod okupacją niemieckich rowerzystów, którzy co wieczór upierają się przy rozpalaniu kominka, który w ogóle nie grzeje za to zaczadza całą kuchnię. Zmywamy się stamtąd i ruszamy do miejsca, które podobno konkuruje z najsłynniejszym parkiem narodowym Chile - Torres del Paine. Jeszcze tam nie byliśmy więc nie mamy porównania, ale Cerro Castillo jest faktycznie przepiękne. Postrzępione szczyty, śnieg, a u podnóża lodowiec i laguna. Tam też się wdrapaliśmy i nawet lodowiec udało nam się pogłaskać. Jedyny minus to niemiłosierny wiatr, który nawiewa nam tony piachu do namiotu, jedzenia i bagażnika.
Więcej na www.pocztowkizpodrozy.pl