Na granicy znowu wielkie trzepanie bagaży w poszukiwaniu niedozwolonych produktów. Brutalnie pozbawiono nas czosnku, ale reszta bagażnika nienaruszona dojechała do Santiago. Jakoś tak dziwnie się dzieje w mieszkaniu Marty, Xime, Pancho i Johana, że się zasiadujemy i nie chce nam się jechać dalej. Wymyślamy sobie różne preteksty, że może jeszcze z motorami do mechanika podjedziemy, a może jakiś plan na południe Chile zrobimy. W praktyce jednak lenimy się i na zapas chłoniemy domową atmosferę.
Więcej na www.pocztowkizpodrozy.pl