Pora zmienić okoliczności. Pustynia zachwyciła nas i wymęczyła. Znowu policzki nam ogorzały i trzeba je było zdzierać pumeksem. Potrzebujemy odpoczynku i nicnierobienia. Ostatni nocleg przed granicą jednak jakby chciał nam przypomnieć „Nie zapomnijcie o Chile!”. Nie zapomnimy. Wiało tak, że nie pomogła zapora z kamieni, motoru i ruskich toreb. Chociaż może to trauma po złamanym kijku w Nowej Zelandii kazała nam przytrzymywać pałąki przez całą noc.
Więcej na www.pocztowkizpodrozy.pl