Zostały nam ostanie dni na Filipinach i spędzamy je na Luzon. Całą noc jedziemy na północ do Banaue, żeby w końcu zobaczyć tarasy ryżowe. Jeszcze nieprzytomnych zgarnia nas Karol – sąsiad z południa i proponuje dołączyć się do ich jeepneya. Zostajemy tu tylko jeden dzień, więc dobrze się składa. Tym lepiej, bo poznajemy Magdę i Rafała, którzy już od kilku lat robią sobie czteromiesięczne wakacje w Azji. Biegamy razem po tarasach, a po powrocie wspólnymi siłami walczymy z rumem melonowym i kokosowym. A ponieważ w knajpie, w której to wszystko się odbywa zabrakło rumu, dostajemy przyzwolenie na przyniesienie własnego. I to jest właśnie cudowne w Azji, nikt się nie przyjmuje takimi drobiazgami jak to czyja butelka wylądowała na stole.
więcej na www.pocztowkizpodrozy.pl