No to ruszyliśmy. Pierwszego dnia niezbyt daleko, bo i pora już późna, ale w kolejnych dniach nadrabiamy. Najpierw dojeżdżamy do stolicy. Na zwiedzenie Canberry poświęcamy kilka godzin. Tyle wystarczy – spieszy nam się do natury. Po drodze zwiedzamy emeryckie miasteczka typu Narooma czy Central Tilba. Na razie więcej czasu spędzamy w samochodzie niż na podziwianiu, ale i zza szyb auta widać sporo obrazków powodujących opad szczęki. Wieczorami zima daje nam się trochę we znaki, bo i kolację trochę trudniej ugotować i trzeba otulić się we wszystkie zagarnięte z wypożyczalni samochodów kocyki.
Więcej na www.pocztowkizpodrozy.pl >>> Zapraszamy!