Parę godzin w samolocie i całkowicie zmieniamy otoczenie. Sydney wita nas ciemną nocą i uśmiechniętą Beatą z małym Filipem. Zabierają nas do siebie do domu, gdzie czujemy się jak w święta Bożego Narodzenia. Za oknem zimno, a w domu ciepło i rodzinnie. Nawet nie wiedzieliśmy jak tęskniliśmy do takiej domowej atmosfery. W dodatku mąż Beaty - Michał przyrządza najpyszniejszą pizzę świata!
Bardzo dobrze nam się śpi w chłodnym pokoju po azjatyckich upałach. Śpimy i śpimy, aż budzi nas tupot małych stóp – to Natalka, córeczka Beaty i Michała nie może doczekać się, kiedy się z nami pobawi.
więcej na stronie: www.pocztowkizpodrozy.pl
Zapraszamy!